Ostatni Cadillac Elvisa Presleya
Wiosną 1976 roku Elvis Presley – u szczytu swojej legendy, choć już zmagający się z problemami zdrowotnymi – postanowił sprawić wyjątkowy prezent Shirley Dieu, dziewczynie swojego wieloletniego przyjaciela i menedżera, Joe Esposito. Zgodnie z relacją Shirley, Elvis próbował kupić jej biały egzemplarz Cadillaca Eldorado, ale dealerzy nie byli w stanie takiego znaleźć. W zamian zaproponowano zielonego Eldorado z 1976 roku – tymczasowe rozwiązanie, do czasu aż pojawi się upragniona wersja kolorystyczna.
Choć Cadillac Eldorado z 1976 roku sam w sobie był wyjątkowy – to ostatni rocznik prawdziwego amerykańskiego kabrioletu w tak dużym, muskularnym formacie – historia tego samochodu nie zakończyła się na tamtym zakupie. W 1977 roku, kilka miesięcy przed śmiercią Elvisa, dealer wreszcie poinformował, że dostępny jest błękitny model Eldorado z najnowszej linii. Shirley zaakceptowała kolor, a Elvis 26 kwietnia 1977 roku dopłacił brakującą kwotę – około 1 300 dolarów – i sfinalizował zakup nowego auta. Było to mniej niż cztery miesiące przed jego śmiercią.
Ten błękitny Cadillac Eldorado rocznik 1977 nie był więc tylko kolejnym samochodem w kolekcji Króla. Choć formalnie kupił później jeszcze Lincolna Mark V, to właśnie Eldorado było ostatnim Cadillaciem, który Elvis wybrał i opłacił osobiście. Auto zostało przekazane Shirley, ale Presley korzystał z niego również jako pasażer – m.in. podczas jednej z ostatnich podróży do Los Angeles.
Sam samochód był kwintesencją amerykańskiego luksusu lat 70. – z potężnym silnikiem V8, masywną sylwetką i wnętrzem wykończonym w stylu, który idealnie odpowiadał wizerunkowi Elvisa. Błękitny lakier i bogato wyposażone wnętrze nadawały mu wyjątkowy charakter, a sam fakt, że był to ostatni Cadillac kupiony przez Presleya, sprawił, że auto zyskało status niemal relikwii wśród fanów i kolekcjonerów.
Dziś ten egzemplarz Eldorado jest traktowany jako milczący świadek końca pewnej epoki – nie tylko w motoryzacji, ale też w życiu jednej z największych ikon XX wieku. To więcej niż samochód. To ostatni znak gestu hojności Elvisa Presleya i zamknięcie pewnego rozdziału jego życia.